Strona główna Turystyka Wołkodar bez happy end’u

Wołkodar bez happy end’u

3144
0
PODZIEL SIĘ

Województwo lubuskie słynie w całej Polsce z niesamowitych obiektów militarnych. Znaczna część uwagi jest przyciągana przez okolice Świebodzina. Niesamowite obiekty Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, liczące ponad 32 km podziemnych korytarzy, kilkadziesiąt fortyfikacji naziemnych to nie wszystko! Mało kto wie, jakie tajemnice kryły lasy okalające jezioro Buszno, parę kilometrów za miejscowością Boryszyn.

Do roku 1989 tereny te były pilnie strzeżone przez krasnoarmiejców, komandosów Specnazu. Od 1990 miejsca strzegli już Polscy żołnierze. Czego tak pilnie strzeżono? Cóż tam było?
Nie oficjalnie wszyscy wiedzący o tym miejscu domyślali się. Na podstawie oddtajnionych w 2007 roku dokumentów potwierdzono, iż w „wilczej bazie” składowane były ładunki jądrowe. Była to jedna z trzech baz wybudowanych w Polsce w latach 1967-70. Według danych odtajnionych przez Instytut Pamięci Narodowej, Rosjanie mogli przechowywać we wszystkich trzech bazach do 288 bomb, rakiet i pocisków nuklearnych. Największe z nich miały moc 500 kiloton. Były ponad 30 razy silniejsze od bomby, zrzuconej 6 sierpnia 1945 r. przez Amerykanów na japońskie miasto Hiroszima.

Żelbetowe magazyny zostały zakamuflowane drzewami, które posadzono na ich stropie. Wszystkie obiekty był chronione bunkrami wyposażonymi w broń maszynową oraz betonowym ogrodzeniem. Ogromne wrażenie robił schron typu „Granit„, betonowy tunel służący do rozładunku głowic z aut transportowych. Na dziś dzień te obiekty o niesamowitych walorach turystyczno-historycznych są… Wspomnieniem… Pozbawienie naszego województwa tego niesamowitego kompleksu kosztowało bagatela – niecałe 200 tyś zł. Na tym terenie pozostaną tylko dwa schrony typu „Monolit„, gdyż są na tyle porośnięte drzewami, iż usunięcie ich nastręczyło by zbyt wiele kłopotów. Roślinność pokrywająca stropy nie przeszkodzi jednak władzom zabetonować wejścia do schronów. Obecnie są one zasypane ziemią, jednak pasjonaci militarnych obiektów skrupulatnie drążą tuneliki aby dostać się do środka. Niestety w środku nie wiele można już zobaczyć. Tuż po opuszczeniu tych terenów przez wojska znaleźli się inni pasjonaci, którzy regularnie wynosili z obiektów części metalowe. Dziś nie sposób ujrzeć tam jakiekolwiek oznaki tego surowca. Przykuwają uwagę już jedynie radzieckie napisy na murach oraz żółto-czarne pasy ostrzegawcze.
Za rozbiórkę odpowiedzialny jest Rejonowy Zarząd Infrastruktury z Zielonej Góry. Z kilku wykonanych telefonów dowiedzieliśmy się jedynie tego, iż teren został przekazany Lasom Państwowym, a jednym z wymogów stawianych przez tą placówkę jest usunięcie wszelkich obiektów z terenu. Cała reszta objęta jest „wojskową klauzulą tajności”, jak powiedziała nam jedna z rozmówczyń.

W taki oto sposób nasze województwo zostało uszczuplone o niesamowicie atrakcyjne miejsce. Miejmy tylko nadzieję, że pozostałe obiekty fortyfikacyjne nie będą nikomu wadziły.

Tekst z archiwum autora, stworzony w maju 2012 roku.