Strona główna Turystyka Stary Hel – legenda kontra rzeczywistość

Stary Hel – legenda kontra rzeczywistość

4692
0
PODZIEL SIĘ

Stary Hel był miastem majętnym i dumnym ponad miarę. Jego mieszkańcy wzbogacili się na handlu śledziami i bursztynem a nierzadko i kontrabandą z bałtyckimi piratami. Zresztą port Starego Helu chętnie odwiedzany był przez kaprów polujących na kupieckie kogi, barkasy, fluity i pinasy wypływające z Gdańska do dalekich portów – Wismaru, Amsterdamu czy Londynu. Rajcy miejscy napełniali swe kabzy przymykając oko na nierząd i rozpustę swoich mieszkańców. W rozlicznych karczmach kwitł hazard a wino lało się strumieniami, bo i miało się skąd lać – w mieście działało dziewięć winiarni! Pycha mieszkańców była tak wielka, że na wieży kościelnej kazali zamontować mechaniczny zegar, na co w wieku XV niewiele miast mogło sobie pozwolić. Nawet ówczesny Gdańsk spoglądał na Stary Hel z zazdrością. Aż przyszedł gwałtowny kres miasta i jego mieszkańców…

Widok na Hel pod koniec XIX w.

Pewnej pogodnej niedzieli, w Zielone Świątki, mieszczanie helscy jak zwykle oddawali się swoim ulubionym czynnościom – w karczmach i na ulicach oddawali się namiętnie nierządowi, pijaństwu i rozpuście. Nikt nie poszedł do miejscowego kościoła aby dzień święty uświęcić. Przelało to czarę goryczy i rozsierdził się Bóg niemiłosiernie. W mgnieniu oka słoneczne niebo zaszło ołowianymi chmurami, z których poczęły bić pioruny a na ziemię spadł obfity grad. Wonczas część helan padła na kolana i poczęła wznosić modły do Stwórcy, jednak było już za późno. W jednej chwili morze rozstąpiło się i pochłonęło miasto wraz z jego dumnymi mieszkańcami.

Jedynie kościół i garstka mieszczan przetrwały kataklizm. To właśnie oni założyli nową osadę, znaną dziś pod nazwą Hel. Z czasem również i kościół pochłonęło morze a jakikolwiek ślad po Starym Helu niemal całkowicie uległ zapomnieniu. Jednak gdzieniegdzie można było natrafić na echa dawnych wydarzeń. Podobno przed wielu laty znajdował się w okolicach dzisiejszego Helu drogowskaz prowadzący do nieistniejącego, zatopionego miasta a morze co jakiś czas wyrzucało na brzeg szczątki jego mieszkańców. Jeszcze w początkach XX wieku rybacy omijali „Cmentarną toń”, znajdującą się nad dawnym, starohelskim cmentarzem a dziś, przy wietrznej pogodzie, gdyby wsłuchać się w szum fal, podobno usłyszeć można bijące dzwony kościała w Starym Helu. Jednak to wszystko to tylko legenda… a jak było naprawdę?

Ulica Wiejska w XIX wieku

W średniowieczu rzeczywiście Stary Hel rozwijał się prężnie. I rzeczywiście do rozwoju miasta walnie przyczynili się bałtyccy kaprzy i piraci, który korzystali z miejscowych karczm i zamtuzów. Jednak głównym dobrem eksportowym miasta stały się śledzie, w które obfitowały okoliczne wody. Śledź, pomijając jego walory kulinarne, jest pożywieniem łatwym w przechowywaniu i transporcie, co w ówczesnych czasach stanowiło o jego sile – stał się podstawą wyżywienia załóg statków handlowych i wojennych oraz niejednej armii lądowej. Zarówno rybacy, jak i kupcy starohelscy starali się wykorzystać taki ten fakt na własną korzyść i jak się okazuje z całkiem niezłym skutkiem. Niestety spowodowało to zwrócenie ku miastu na półwyspie oczu Gdańszczan, którzy postanowili ukrócić wyrastającą im pod bokiem konkurencję. Zwiększyli sztucznie popyt na śledzia co spowodowało zwiększenie połowu i tym samym przetrzebienie populacji śledzi na wszystkich okolicznych wodach. To pozbawiło miasto głównego środka utrzymania. Dodatkowo w roku 1572 doszło do pożaru, który strawił większą część miasta. Wprawdzie podjęto próbę odbudowy ale biorąc pod uwagę niszczycielską działalność morza, które po kawałku pochłaniały strawione przez pożar szczątki, podjęto decyzję o założeniu nowej osady w innym miejscu. Tak powstał dzisiejszy, „nowy” Hel. Przez krótki czas oba ośrodki funkcjonowały równolegle, przy czym stara, mocno podupadła osada traciła znaczenie na rzecz nowej.

Zgodnie z relacją Ephriama Praetoriusa, w 1705 roku na plaży stały jeszcze ruiny kościoła Starego Helu, a na murze można było odczytać inskrypcję z datą 1571 r. W latach 30-tych XX wieku, podczas budowy portu wojennego w Helu natrafiono na ruiny średniowiecznych zabudowań na głębokości około 3-4 metrów pod powierzchnią lustra wody. Niestety ze względu na wysoki priorytet wojskowej budowy, po przeprowadzeniu dość powierzchownych badań archeologicznych, ruiny zasypano. Od tamtego czasu, rejon, w którym znajdują się pozostałości Starego Helu, cały czas pozostaje pod zarządem wojskowym, a dostęp do niego jest niemożliwy. A szkoda, bo przysiągłbym że wpatrując się w toń basenu portu wojennego widziałem majaczącą w głębi wieże starohelskiego kościoła… 😉