Dwie osoby, dwa charaktery, różny wiek, różne zawody, jedna miłość, wspólny cel. Poznali się przez forum podróżnicze na którym Damian szukał kompana do wspólnej wyprawy rowerowej… na Filipiny.
Damian Dukiewicz pomysłodawca wyprawy. Urodzony w „w wolnej Polsce – 1989”mieszkaniec Świebodzina. Z zawodu informatyk, imający się różnych prac, im trudniej tym ciekawiej. Serwisant informatyczny szkół, sądów, banków poprzez montaż koryt kablowych w Holenderskiej elektrowni oraz Niemieckim centrum handlowym. Następnie poszukiwał ropy i gazu wraz z firmą NovaSeis oraz wymieniał oświetlenie uliczne przy Ukraińskiej granicy Aktualnie pracuje na nowo budowanych stadionach w Zabrzu i Tychach, jako alpinista przemysłowy. Bardzo ciężka praca na wysokości przy wietrze i niskiej temperaturze.
Damian to osoba lubiąca nowe wyzwania. Monotonia zabija, więc życie urozmaica poprzez różnego rodzaju wyzwania od hodowania zwierząt egzotycznych przez nurkowanie, morsowanie, po skok z komina wysokości 222m, przebiegnięcie maratonu, kończąc na wyprawach rowerowych. Poprzeczka jest zawieszana coraz wyżej, a lista wyzwań nie ma końca 😉
W 2012 wsiadł na rower z 40 kilogramowym bagażem i pojechał do Chorwacji ale przy okazji była Wenecja. Swój rower nazywa wielbłądem, obciążenie oraz wysokość (koła 28 cali) godne tego czworonoga. Samotnie przejechał 2686km km . Największą przeszkodą jaką spotkał podczas wyprawy były Alpy nie ze względu na wysokości, chociaż pewnie też, ale głowinie ze względu na zmienność pogody jakie niosą za sobą góry. Zimne noce, pobudki na robienie pompek, sikanie do butelki aby się ogrzać. To dowodzi, że Damian nawet w ekstremalnych warunkach potrafi znaleźć właściwe rozwiązanie. Podczas podróży odwiedził 7 państw. Przygotowanie wraz z treningami i podróżą trwało 3 tygodnie. Taka spontaniczna akcja. Po Europie podróżuje się łatwo, nie są potrzebne wizy to zdecydowanie skraca samo przygotowanie.
Pomysłem i motywacją do pierwszej podróży był jak sam określa restart. Czyli typowa wycieczka-ucieczka od codziennego stresu, pracy i spraw prywatnych. By móc podczas podróży na nowo przetasować karty, spojrzeć na własne życie z innej perspektywy.
Kawaler na wydaniu, bez bagażu życiowego poza tym na rowerze. Wiatr we włosach i głowa pełna pomysłów. Nie może usiedzieć dłużej w jednym miejscu. Nic go przecież nie trzyma. Nie wybudował jeszcze domu, nie posadził drzewa i tak dalej. Młody, wolny do wzięcia…
Damian zawsze marzył o Azji. A jego celem są Filipiny ze względu na możliwość komunikacji, urzędowym językiem jest angielski, ale czy tylko dlatego?? Co wiemy o tym miejscu na świecie?? Mają tam bardzo ładne kobiety może to ukryty cel tej podróży??? Panno – branie czy panno – rwanie??
Pewnie dowiemy się tego po powrocie panów…
Drugi to Jacek Łukasik odrobinę starszy w czasie kiedy ten pierwszy się rodził on był już w pełni ukształtowanym dorosłym człowiekiem urodzony w 1965 roku w Słupsku. Z tego pięknego nadmorskiego miasteczka przeniósł się za Odrę do naszych zachodnich sąsiadów… Fotografia to dla niego nie tylko zawód ale sposób na życie.
To właśnie mieszkając na zachodzie wpada mu w ręce książka Claude Marthaler „Sieben Jahre im Sattel: Durchgedreht”. Autor opowiada w niej o swoich podróżach rowerowych. Jest rok 2003 i wtedy Jackowi zaczyna kiełkować pewien pomysł, który był zainspirowany tą właśnie książką nie koniecznie długa siedmioletnia podróż autora ale świat widziany z perspektywy siodełka.
Jacek w przeciwieństwie do Damiana (wiek?? doświadczenie??) stawia sobie cel – podróż w miejsce nałogu… Rzuca palenie, nie jest łatwo ale motywacja duża, świat za papierosy, wygrywa tą walkę i 2004 rusza na osiołku (koła 26 cali mniejsze zwierzę niż wielbłąd Damiana) w swoja pierwszą dwumiesięczna podróż na Bałkany.
Jacek jeden nałóg – palenie, zmienia na inny, turystyka rowerowa. Jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek uprawiał turystykę kwalifikowaną (nie koniecznie rowerową), doskonale wie że to jest nałóg nad nałogiem, z tego się nie wyrasta w to się wrasta… i tak od 2004 roku Jacek jako nałogowiec spędza na rowerze sporo czasu. Mimo poważnego wypadku rowerowego (nikt nie mówił że turystyka to tylko przyjemności), kilku niebezpiecznych mrożących krew w żyłach sytuacji (aby się nie rozpisywać i nie straszyć, bliskich oraz nowych zapaleńców) pistolet przystawiony do skroni. Jacek wskakuje na rower i pokonuje kolejne przeszkody na trasie. Odbył 12 podróży rowerowych, odwiedził 33,5 państw, przejechał 145 tysięcy kilometrów. (Te 0,5 państwa to Republika Naddniestrzańska przez nikogo nie uznane, nawet przez Rosję. Mają własną walutę, dowody osobiste, ale po paszporty muszą z pokorą ubiegać się u swojego wroga Mołdawii, od której się odłączyli).
Kolejny etap to Azja… Dlaczego?? Ponieważ Europa dla Jacka robi się za ciasna. Azja to inny kontynent, kultura inni ludzie. Egzotyka sama w sobie jest pociągająca, ta którą znamy z opowieści, książek i telewizji to za mało, trzeba tam pojechać , zobaczyć i doświadczyć.
Jacka i Damiana łączy zamiłowanie do przyrody i intensywnego z nią kontaktu, poza nią chcą poznać ludzi, kulturę, zabytki i wszystko, co ciekawe po drodze. Rowery dają największą swobodę, można pojechać tam gdzie oczy poniosą. Fascynujące jest to, że za pomocą tylko mięśni można objechać cały świat. Podczas drogi żadnego dnia nie można zaplanować, nie wiadomo, dokąd dojadą, kogo poznają, co przeżyją. Gdzie spędzą noc i czy będą mogli zjeść coś ciepłego. To właśnie ta przygoda, niewiadoma i spontaniczność nakręca jeszcze bardziej, całkowite przeciwieństwo wycieczki którą można kupić w każdym biurze podróży.
Dlaczego Filipiny? Każdy, kto lubi podróżować pewnie odpowiedział już sobie na to pytanie. Wybierając daleki wschód mamy okazję wkroczyć do obcego świata, zamieszkiwanego przez egzotycznie a zarazem pięknie wyglądających ludzi. Właśnie ta różnica kulturowa jest największym motywatorem tak dalekiej wyprawy. Poznać nieznane.
Jest też tajemnica dla której panowie postanowili się tam wybrać. Dowiemy się tego ale nie tym razem. Damian uchylił jednak rąbka tajemnicy a mianowicie chodzi o ludzi, którzy z dnia na dzień zostawili życie prywatne, spakowali się i wyjechali na drugi koniec świata aby zmienić swoje życie na lepsze….
Damian i Jacek myślami są już bardzo daleko, jednak zdają sobie sprawę że do tak dalekiej podróży musza się porządnie przygotować to nie spacer rowerowy po Europie. Kompletowanie sprzętu, szczepienia, dokumentacja i sprawy papierkowe.
Na koniec szczegół trasy ma ona przebiegać przez następujące kraje: Niemcy, Polska, Czechy, Austria, Słowacja, Węgry, Serbia, Bułgaria, Turcja, Iran, Turkmenistan, Uzbekistan, Tadżykistan, Kirgizja, Chiny, Wietnam, Kambodża, Laos, Tajlandia. Kolejność państw w Indochinach może być inna. Szacunkowo będzie ok.18000 km i ok. 8-10 miesięcy w siodełku. Start przewidziany jest w maju 2015. Jak będzie wyglądał powrót, jest kilka opcji:
– powrót samolotem (nudne)
– powrót rowerami
– kolejna wypraw
– Jacek wraca samolotem, jeżeli Damian po udanym pannobraniu będzie miał zamiar tam zostać na dłużej.
Zapraszamy do kibicowania na www.marzenianakrancuswiata.pl. Na stronie można śledzić przygotowania do wyprawy. Szczegóły trasy (może ona ulegać zmianie z przyczyn politycznych poszczególnych miejsc które leżą na trasie), osprzętowanie, informacje o treningach, zdjęcia oraz inne ciekawostki.
Serwis bunkrowo.pl jest patronem medialnym wyprawy!