Strona główna Informacje Riese – sztolnia numer 6 w Jugowicach Górnych

Riese – sztolnia numer 6 w Jugowicach Górnych

9976
1
PODZIEL SIĘ
sztolnia jugowice górne
Sztolnia nr 2 w Jugowicach Górnych. Fot. Maciej Hajnos 2014 © bunkrowo.pl

Tajemnica i chęć odkrycia jeszcze nie odkrytego. To właśnie największy magnes, który przyciąga zarówno eksploratorów jak i przypadkowe osoby do każdego miejsca, które w jakimś stopniu związane jest z okresem drugiej wojny światowej. Góry Sowie, a dokładniej mówiąc kompleks Riese to miejsce szczególnie nasycone owymi tajemnicami czy niedomówieniami. W ostatnim czasie mogliśmy zauważyć dość natężone zainteresowanie tym miejscem. Mimo to, postanowiliśmy, że na łamach bunkrowo.pl nie będziemy dodatkowo podsycać atmosfery panującej w okół domniemanych „skarbów” ukrytych głęboko pod ziemią. Niestety, poziom absurdu, który w ostatnim czasie osiągnęły wydarzenia związane z odkryciami na terenie Riese spowodował, że postanowiliśmy zabrać głos w tej sprawie.

Sztolnia numer 6

Każdy, kto eksploruje tereny gór Sowich doskonale zna kompleks Jawornik w Jugowicach Górnych. Ostatnio bardzo głośno zrobiło się o tym miejscu, a wszystko za sprawą drzwi… Zgłoszenia odnalezienia sztolni numer sześć w Jugowicach dokonał Miłosław Krzysztof Szpakowski – Prezes Zarządu Stowarzyszenia „Riese” oraz właściciel kompleksu muzealno – turystycznego „Włodarz”. Uzyskał on zgodę na uporządkowanie terenu i eksplorację sztolni przy użyciu sprzętu elektronicznego oraz wiertnicy. Co ciekawe, miejsce to zostało już odkryte i to co najmniej trzynaście lat wcześniej…

góry sowie bunkrowo

Mimo to zgłaszający odkrycie postanowił dokonać eksploracji sztolni numer 6 w czasie organizowanego przez siebie V Międzynarodowego Zjazdu Eksploratorów. Wtedy też doszło do zdarzenia, które momentalnie obiegło krajowe media. Drzwi, które prowadziły do wnętrza kompleksu zostały usunięte przy użyciu ciężkiego sprzętu, a ściana w której się znajdowały uległa zniszczeniu. Sytuacja nieco dziwna, ponieważ tłumaczenia Pana Szpakowskiego, które zostały opublikowane na jego kanale YouTube wydają się być oczywiste, ale czy tak jest? Wczoraj w nocy przy użyciu prywatnego konta w serwisie Facebook pozwoliłem sobie skomentować zaistniałą sytuację co widać na poniższej grafice:

riese bunkrowo

Niestety, moje przypuszczenia okazały się być prawdą. W ciągu kilkunastu godzin mój komentarz został usunięty, a dodatkowo zostałem zablokowany co całkowicie pozbawiło mnie możliwości komentowania postów na stronie Włodarz Depozyty III Rzeszy. Przez to wszystko nasuwają mi się pytania – czy właśnie o takie działania powinniśmy zabiegać? Czy cenzura wraca do łask i prowadzenie – jakby nie patrzeć prywatnych – kont w mediach społecznościowych daje przyzwolenie do blokowania osób, które mają inne spojrzenie na sytuację? Wcześniej wspomniany kanał w serwisie YouTube już dawno został pozbawiony możliwości dodania komentarza przez kogokolwiek. Mamy więc z jednej strony fanpage w którym można jedynie chwalić eksploratorów i z drugiej strony kanał na YouTube, który możemy jedynie oglądać, tak jak telewizję. Magią YouTube jest interakcja z widzem, która właśnie tym wyróżnia się od standardowej telewizji. Oglądając wiadomości możemy nie zgodzić się z prowadzącym, jednak nasza opinia nie opuści czterech ścian w których się znajdujemy. W przypadku mediów społecznościowych to właśnie komentarze ludzi są wartością, na którą w szczególności należy zwracać uwagę. To oni są dla kanału, a nie kanał dla nich – przynajmniej tak to powinno wyglądać.

Temat eksploracji sztolni w Jugowicach Górnych zapewne pojawi się w mediach jeszcze nie raz. Wiadomo, że to sensacja jest tym, czego czytelnik i potencjalny turysta chce najbardziej. To co tajemnicze i niedostępne jest bardziej ciekawe od tego znanego. Wszystko to rozumiem, ale nie warto przekraczać cienkiej granicy między znaleziskiem, a kaczką dziennikarską.

Dlaczego kaczką dziennikarską? Dla całkowitego wyczerpania tematu odkrytej niedawno sztolni pozwolę sobie zamieścić poniższe zdjęcie, które powinno dość jednoznacznie wyjaśnić dlaczego uważam, że cała sytuacja stworzona wokół szóstej sztolni jest całkowicie niepotrzebna.

6 sztolnia jawornik

Powyższe zdjęcia pochodzą z 2003 roku, jednak próby dotarcia do wnętrza sztolni numer 6 miały miejsce dużo wcześniej. W książce „Podziemny świat Gór Sowich” autorstwa Mariusza Aniszewskiego możemy przeczytać:

Jeszcze nie obeschło błoto na wykopie sztolni nr 7 (lipiec 1993 roku), a my już wbijaliśmy łopaty w zawał sztolni nr 6. Szczelina przy stropie i można wchodzić. Pół zagrzebane w zawale, pół zatopione w błocie i wodzie, częściowo otwarte pancerne drzwi – robią na nas duże wrażenie. Podobnie jak 1 zawał, który widać kilka metrów za nimi jednak nic z tego – tędy nie przejdziemy.

(…)

Maj 1995 roku, to miesiąc powrotu na sztolnię nr 6. Tym razem „robimy” zapadlisko na łące. Musimy kopać szyb – zaczyna się piekło. Wiadro za wiadrem, wybieramy urobek. W gołych rękach na przemian: łopata, kilof i przecinak. Każdy zablokowany głaz trzeba rozkruszyć na miejscu i dopiero w kawałkach wynieść na hałdę. Wykop trzeba co chwilę wzmocnić belką obudowy. Co jakiś czas trzeba też przedłużać drabinę. Blokowisko skał jest coraz większe i ciaśniejsze. W końcu stajemy w miejscu.

(…)

Podbudowani odkryciem sztolni nr 4, atakujemy teraz sztolnię nr 6. Ale już nie tak chaotycznie. Znowu czerwcowy ranek, znowu koparka staje przed zawalonym wlotem tunelu. Po 2-3 godzinach łyżka trafia na opór, ześlizguje się z niego i znowu trafia na opór. Atmosfera jest nerwowa. W poprzek tunelu z zawału wystaje betonowy, gruby mur oraz otwarte do połowy stalowe drzwi. Okazuje się że na wlocie do sztolni nr 6 zbudowano standardową śluzę gazową – dwie żelbetowe przegrody, dwie pary stalowych, gazoszczelnych drzwi – a strop tunelu między nimi zapadł się, grzebiąc wszystko pod warstwą gruzu. Koparka podjeżdża pod zapadlisko na łące i zaczyna pracę. Ostatecznie powstaje dół o głębokości około 2,5 metra. Dopiero z tego dołu zaczynamy kopanie nowego szybu. Pomiar wykonany teodolitem daje przerażający wynik: do tunelu pozostało nam około 10 metrów gruzowiska. Wraca stary scenariusz: łopata, kilof, przecinak, wiadro, lina, belka, drabina, bolące plecy i najważniejsze – „wspaniałe” letnie słońce. Na porośniętej trawą łące czujemy się bowiem jak na patelni. Żar z nieba, pot na plecach, odciski na rękach i coraz dłuższa drabina. Pod koniec sierpnia dojdzie do 8 m długości i… tak już zostanie. Brakło niewiele – około 2 metrów – lecz dziś, z perspektywy czasu, myślę, że dobrze się stało. Skała okazała się twardsza od nas, nie dosłownie, bowiem kopaliśmy w miękkim rumoszu, nie dostrzegając niebezpieczeństwa! Prace przerwaliśmy we wrześniu, szyb wytrzymał do jesiennych deszczów. Potem, dzięki tonom nasiąkniętej wodą ziemi, rozwiały się nasze nadzieje na wejście do tunelu. Sztolnia nr 6 pozostała niepokonana!

Jakie jest Wasze zdanie na temat „odkrycia” szóstej sztolni w Jugowicach Górnych? Zdjęcia wykorzystane w artykule pochodzą ze strony Skarby i podziemia Gór Sowich.

1 KOMENTARZ